wtorek, 31 lipca 2012

Śmierć przywódcy

Po wczorajszych wydarzeniach stado było nieco poruszone, nikt nie mógł zmrużyć oka. Kary ogier chodził w kółko z zranionej nogi leciała krew. Wszyscy patrzeli na niego, zaczynali się martwić, ja też byłam zmartwiona w końcu nie wyglądał za dobrze. Szedł coraz wolniej w końcu położył się na ziemie.Stracił dużo krwi.Patrzyliśmy na niego, nie było już nadziei.



Wszyscy ustawili się wokół i spuścili głowy.Nawet źrebie, które jeszcze nie rozumiało co się dzieje.To był już koniec naszego przywódcy, teraz położył się jeszcze bardziej i cicho wyszeptał :
-Kocham cię.-słowa skierowane były do mojej mamy. Spojrzeli sobie w oczy.



Moja mama była przygnębiona nie mogła już na to patrzeć.Czarny ogier zamknął oczy i ledwo powiedział:
-Uważajcie na siebie.
Po czym przestał już oddychać, zginął, leżał nie ruchomo, a w okolicy jego oczu widać było łzę. Konie spojrzały na siebie po czym z ich oczu też polała się łza. Mi też było ciężko na sercu. Pamiętam jeszcze jak  kłusował po trawię.


.............................................................................................
 

Źrebak

Jedna z klaczy położyła się na ziemi. Nie wiedziałam co się dzieje. Kary ogier zaprowadził resztę stada nad wodopój zostawiając klacz, ja za bardzo nie chciałam iść, ale musiałam.Zastanawiałam się co się stało tej klaczy.Stado nie przejmowało się ją. Martwiłam się jeśli nie przejmowali się tą klaczą, to co będzie jak ja się źle poczuję.Mama podeszła do mnie.
-Nie martw się nic jej się nie stało.
-Przecież leży na ziemi.
-To nic, oczekuje narodzin swojego potomka.
-To ona będzie miała źrebię ?
-Tak.
-Ale dlaczego nie możemy tego zobaczyć ?
-Nie wszystkie klacze rodzą w towarzystwie stada.
-Ale ja przyszłam na świat, a stado było obok.
-Wiem, nie przeszkadzali mi.
-Ona przyjdzie tutaj ?
-Jeśli zechce to przyjdzie.
Podeszłam do wodopoju i napiłam się wody byłam zaskoczona, po raz pierwszy zobaczę źrebaka, marzyłam
o tym jak byłam mała, ale niestety wtedy nie było źrebaków i nie miałam się z kim bawić.Konie zobaczyły soczystą trawę po drugiej stronie wodopoju.Wskoczyły do wody i przeprawiały się na drugą stronę. Ja wolałam zostać tu razem z Zetą i mamą, no i z przywódcą który pilnował czy w pobliżu nie czai się jakiś drapieżnik.



Usłyszałam tupot kopyt pojawiła się ta klacz z źrebakiem, źrebak był brązowy (gniady).Podążał za matką, trzymał się jej bardzo blisko. Był uroczy.
-Piękne źrebie.-odezwałam się do matki brzdąca.
-Dzięki, jest śliczna co ?
-Myślałam że to on.
-To nic jesteś młoda wkrótce nauczysz się odróżniać źrebaki.
Zastanawiałam się nad maścią źrebaka.



Wieczorem o zachodzie słońca stado zaatakowała puma, kary ogier natychmiast ruszył jej na przeciw.Walczył z nią, wygrał, był nieco ranny, kulejąc podszedł do stada i upewnił się że nikomu się nic nie stało.Puma siedziała na drzewie i wpatrywała się w źrebaka.Stado było gotowe do ucieczki.Puma odpuściła, poszła zdenerwowana w swoją stronę.

     

.............................................................................................................................................



Wspomnienia

Podeszłam do mamy.Chciałam się spytać o co chodziło jej wczorajszej rozmowie.
-Mamo, czemu wczoraj mówiłaś o ucieczce, uciekałaś z stada ?
-Tak, wiele razy, ale miałam swoje powody.
-Jakie ?
-No wiesz..
-Mamo.
-Dobra, opowiem ci. Zaczęło się wszystko dość dawno, stadem wtedy rządził piękny bułany ogier.Wszystkie klacze za nim szalały, tylko nie ja, miałam wtedy w głowie odkrywanie świata.



Pewnego dnia, przywódca stada musiał stanąć do walki z karym ogierem, walczyli kilka godzin aż wygrał silniejszy.Wygrał kary ogier i odtąd on rządził stadem.Zakochał się we mnie.Chciał spędzać ze mną jak najwięcej czasu, niestety ja go nie kochałam.Zawszę udawałam przy nim że mi na nim zależy.Razem spędzaliśmy mnóstwo czasu.Jeszcze pamiętam jak kąpaliśmy się w morzu, gdy było za gorąco.



Nadszedł dzień gdy kary ogier musiał stawić czoła swojemu rywalowi. Jego rywal był biały (jasnosiwy), walczył dzielnie byłam pewna że wygra, moje przewidywania jednak się nie sprawdziły, podobał mi się, ale przegrał i poszedł w swoją stronę.Następnego dnia wymknęłam się ze stada.Szukałam wczorajszego białego ogiera. Kiedy go znalazłam zobaczyłam że ma już swój harem (stado koni).Podeszłam do niego.
-Co tu robisz ?- odezwał się, był zdziwiony moją obecnością.
-Chciałabym dołączyć do twojego stada.
-Przyjąłbym ciebie, ale wiesz ty masz już stado.
-Ale uciekłam i mogę być z tobą.
-Wiesz, a jeśli znajdzie nas razem twój ukochany.
-Ja go nie kocham, kocham ciebie.
-No cóż, choć.
-Dokąd ?
-Zobaczysz.
Zaprowadził mnie na piękną zieloną łąkę, opowiadał mi piękne historię, razem spędziliśmy wiele czasu.Bał się ataku czarnego ogiera, więc zaproponowałam mu że będziemy się spotykać chociażby co drugi dzień.Spotykaliśmy się, a każde spotkanie było piękniejsze od poprzedniego.



Wiedziałam że kiedyś skończą się te cudowne spotkania.Przyrzekliśmy sobie że jak by coś się stało to i tak będziemy o sobie pamiętać.Raz zrobiłam błąd wymknęłam się z stada jak była pełnia księżyca, myślałam sobie jak pięknie będzie razem oglądać księżyc.Kary ogier tę noc chciał spędzić ze mną, zobaczył jak się wymykam ze stada.Śledził mnie no i odkrył moją tajemnice.Był wściekły, zakatował mojego ukochanego, chciałam go bronić ale kary ogier mocno mnie odepchnął. Biały ogier uciekł.Przywódca zaprowadził mnie do stada.Przyrzekłam sobie tej nocy że zawsze jak będzie pełnia księżyca będę wspominać swojego ukochanego.Później też uciekałam ze stada, ale już go nie spotkałam. Teraz już, nie mogę uciekać.



.............................................................................   

http://www.youtube.com/watch?v=iXMAWZ8GTPs&feature=related&autoplej=0&kolorek=123456&typek=1

poniedziałek, 30 lipca 2012

Przyjaciółka

Minęło sporo czasu byłam już dorosła. Konie pasły się całymi dniami, nudziło mi się, postanowiłam pozwiedzać okolice. Szłam byłam już kilometr od stada. Spojrzałam, a przede mną stał duży namiot.W środku było dużo zwierząt. Były tu takie dziwne zwierzęta. Jednak jedno z nich przykuło moją uwagę wyglądało jak koń tyle że miło paski.Spojrzało na mnie i po chwili się odezwało:
-Witaj, jestem zebrą nazywają mnie tu Zeta.
-Zebrą ?
-Tak, a ty pewnie jesteś koniem.
-Tak, skąd wiesz ?
-Widziałam już wiele w życiu podróżuje razem z cyrkiem,mogłabyś kopnąć w te drzwiczki.
-Dlaczego ?
-Chce być wolna tak jak ty.
-Dobrze.
Kopnęłam dość mocno, ale i tak musiałam kopać kilka razy w te drzwiczki. Udało się Zeta była wolna.Pobiegła szybko wołając mnie żebym pobiegłam za nią. Potem ścigałyśmy się, skakałyśmy przez powalone pnie drzew.

   

Zrobiło się dość późno.
-Zeta.
-Co ?
-Musze już wracać do stada.
-Mogę iść z tobą ?
-Nie wiem, czy cię przyjmą.
-Przyjmą zobaczysz.
Ruszyłyśmy w stronę stada. Przywódca znów się popisywał chciał pokazać reszcie kto tu rządzi.



Zatrzymał się gwałtowni gdy zobaczył mnie i Zete. Spojrzał na nią.
-Co tu robi ta zebra ?!
-No przyszła ze mną.-odezwałam się po chwili.
-To stado koni, a nie zebr.
-Wiem, ale ona nie ma gdzie się podziać i polubiłam ją.
-Niech poszuka sobie swoich krewnych.
-Proszę przyjmij ją do stada.
-Nie, postanowiłem.
-To ja odchodzę.
-Jak chcesz.
-Nie ! -  niespodziewanie pojawiła się moja mama.
-Ona przyprowadziła zebrę.
-No i co ? Zrób chociaż raz wyjątek.
-Nie, ta zebra...
-Przestań nie pamiętasz jak byłeś młody.
-Pamiętam, i co z tego ?
-Przyjmij tą zebrę, a obiecam ci że już nigdy nie ucieknę ze stada.
-Nigdy ?
-Tak, nigdy.
-No, dobrze nich zostanie.
Cieszyłam się jak nic, ale zastanawiało mnie jedno, czy moja mama uciekała ze stada ? No i dokąd uciekała?Chciałam jej się spytać, ale Zeta była ciekawa gdzie mieszkamy, więc pokazałam jej naszą okolice no i stado.



...................................................................................

Początek podróży

Wszystko zaczęło się od mojego pierwszego dnia.


















Kiedy przyszłam na świat wszędzie było zielono, odpoczywałam obok matki.Obok nas było nasze stado.



Przewodził nim kary ogier, były tu same jasnosiwe klacze, no i ja oraz moja mama też byłyśmy jasnosiwe.
Stado patrzało na mnie. Było zachwycone że nareszcie w stadzie pojawiło się jakieś źrebie.Po pięciu godzinach wstałam na nogi i napiłam się mleka, potem spałam, później trochę biegałam i znów piłam mleko i ponownie spałam.Tak wyglądał mój każdy dzień.Aż nadszedł czas odstawienia mleka i jedzenia to co inne konie.Sprzeciwiałam się temu chciałam być nadal karmiona mlekiem.Moja mama jednak odsuwała się ode mnie zmuszając mnie do jedzenia trawy.W sumie nie była taka zła ale i tak najlepsze było mleko niestety musiałam o nim zapomnieć.Robiło się chłodno nadchodziła zima, wszyscy byli nie spokojni.Kary ogier postanowił poprowadzić stado w cieplejsze miejsce. Zaczęła się wędrówka, szłam obok mamy. Konie szły cały dzień, byłam strasznie zmęczona. Nareszcie się zatrzymaliśmy, ale niestety tylko na chwile.Wędrówka trwała kilka tygodni, byłam zmęczona i głodna podobnie jak reszta stada. Jedna z klaczy padła na ziemie z wyczerpania, reszta stada zaczęła skubać trawę, ja również się przyłączyłam, spoglądałam podczas jedzenia na tą klacz. Zastanawiałam się co jej się stało i czy dojdzie do siebie ?



Klacz leżała wiele godzin, konie martwiły się. Ruszyły dalej zostawiając klacz samą sobie.Przechodziłam z mamą obok płotu, tłumaczyła mi że to część ogrodzenia w którym zamykają konie.


Nigdy nie słyszałam nic o ludziach zastanawiałam się jacy oni są.Przywódca stada w końcu znalazł dla nas dobre miejsce.Wszyscy zmęczeni podróżą postanowili przespać się. Konie spały na stojąco tylko ja położyłam się na ziemi.Było tu pięknie no i cieplej.Noc była również piękna.



.............................................................................








http://www.youtube.com/watch?v=tqJYfyYDcFA&autoplej=0&kolorek=123456&typek=1