wtorek, 31 lipca 2012

Śmierć przywódcy

Po wczorajszych wydarzeniach stado było nieco poruszone, nikt nie mógł zmrużyć oka. Kary ogier chodził w kółko z zranionej nogi leciała krew. Wszyscy patrzeli na niego, zaczynali się martwić, ja też byłam zmartwiona w końcu nie wyglądał za dobrze. Szedł coraz wolniej w końcu położył się na ziemie.Stracił dużo krwi.Patrzyliśmy na niego, nie było już nadziei.



Wszyscy ustawili się wokół i spuścili głowy.Nawet źrebie, które jeszcze nie rozumiało co się dzieje.To był już koniec naszego przywódcy, teraz położył się jeszcze bardziej i cicho wyszeptał :
-Kocham cię.-słowa skierowane były do mojej mamy. Spojrzeli sobie w oczy.



Moja mama była przygnębiona nie mogła już na to patrzeć.Czarny ogier zamknął oczy i ledwo powiedział:
-Uważajcie na siebie.
Po czym przestał już oddychać, zginął, leżał nie ruchomo, a w okolicy jego oczu widać było łzę. Konie spojrzały na siebie po czym z ich oczu też polała się łza. Mi też było ciężko na sercu. Pamiętam jeszcze jak  kłusował po trawię.


.............................................................................................
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz