Kiedy przyszłam na świat wszędzie było zielono, odpoczywałam obok matki.Obok nas było nasze stado.

Przewodził nim kary ogier, były tu same jasnosiwe klacze, no i ja oraz moja mama też byłyśmy jasnosiwe.
Stado patrzało na mnie. Było zachwycone że nareszcie w stadzie pojawiło się jakieś źrebie.Po pięciu godzinach wstałam na nogi i napiłam się mleka, potem spałam, później trochę biegałam i znów piłam mleko i ponownie spałam.Tak wyglądał mój każdy dzień.Aż nadszedł czas odstawienia mleka i jedzenia to co inne konie.Sprzeciwiałam się temu chciałam być nadal karmiona mlekiem.Moja mama jednak odsuwała się ode mnie zmuszając mnie do jedzenia trawy.W sumie nie była taka zła ale i tak najlepsze było mleko niestety musiałam o nim zapomnieć.Robiło się chłodno nadchodziła zima, wszyscy byli nie spokojni.Kary ogier postanowił poprowadzić stado w cieplejsze miejsce. Zaczęła się wędrówka, szłam obok mamy. Konie szły cały dzień, byłam strasznie zmęczona. Nareszcie się zatrzymaliśmy, ale niestety tylko na chwile.Wędrówka trwała kilka tygodni, byłam zmęczona i głodna podobnie jak reszta stada. Jedna z klaczy padła na ziemie z wyczerpania, reszta stada zaczęła skubać trawę, ja również się przyłączyłam, spoglądałam podczas jedzenia na tą klacz. Zastanawiałam się co jej się stało i czy dojdzie do siebie ?

Klacz leżała wiele godzin, konie martwiły się. Ruszyły dalej zostawiając klacz samą sobie.Przechodziłam z mamą obok płotu, tłumaczyła mi że to część ogrodzenia w którym zamykają konie.

Nigdy nie słyszałam nic o ludziach zastanawiałam się jacy oni są.Przywódca stada w końcu znalazł dla nas dobre miejsce.Wszyscy zmęczeni podróżą postanowili przespać się. Konie spały na stojąco tylko ja położyłam się na ziemi.Było tu pięknie no i cieplej.Noc była również piękna.
.............................................................................
http://www.youtube.com/watch?v=tqJYfyYDcFA&autoplej=0&kolorek=123456&typek=1
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz