środa, 1 sierpnia 2012

Smutek

Stado było pogrążone w smutku, wszyscy stali nad zwłokami przywódcy i szturchali go co chwile mając nadzieje że się obudzi, nic z tego. Od dawna nikt nic nie jadł nawet klacz która miała źrebaka do wykarmienia, jej córka stała obok i prosiła ją choć o łyk mleka, klacz odmawiała i nadal stała z resztą koni. Nie mogłam już tego znieść, jak można odtrącać własne dziecko tylko dlatego że zginął przywódca, wiem ze to duża strata, ale mogłaby zająć się swoją córką przecież teraz ona powinna być najważniejsza dla swojej matki.Musiała coś z tym zrobić.
-Czemu się nie zajmiesz swoją córką ?
-Nic nie rozumiesz.
-Jak to, ona cię potrzebuję.
-A my potrzebujemy przywódcy, bez niego nasze stado nie będzie funkcjonować.
-Wiem, ale to nie powód żeby zaniedbywać własne dziecko.
-Dla mnie to wystarczający powód.
-Co z ciebie za matka.
-Przestań, nie jestem złą matką, tylko nie mogę tego przeżyć tak jak reszta.
-Chcesz przywódcy ja mogę nim zostać.
-Co ?! -naglę wszystkie konie zareagowały.
-No potrzebujecie przywódcy, więc ja mogę nim zostać.
-Żartujesz, przywódcą może być tylko ogier.
-Nie prawda - wtrąciła się moja przyjaciółka Zeta.



-Co ty mówisz ?! - zdziwiła się jedna z klaczy.
-Słyszałam o stadzie w którym przywódcą była klacz.
-To nie możliwe.
-Możliwe, było to stado koni co prawda mniejsze od naszego, ale nim rządziła klacz i całkiem dobrze jej to wychodziło.Nie była może silna tak jak nasz przywódca, ale była mądra i to czyniło ją wyjątkową, była piękną klaczą miała piękną izabelowata maść.



Dość długo rządziła stadem, jednak nadszedł czas kiedy przyszedł na świat jej syn, był równie piękny jak ona wiedziała że jak dorośnie jej malec to on zostanie przywódcą.



Stado było doceniało ją i powitało jej syna.Wszyscy czuli się w nim bezpieczni nie przeszkadzało im że ich przywódcą jest klacz.



-Piękna opowieść, ale czy ty masz jakieś dowody ?
-Nie mam, ale .....
-Ja jej wierze- wtrąciłam
-No i co mamy się zgodzić żebyś była przywódcą przecież ty nawet nie masz żadnego doświadczenia.
-To może niech przywódcą zostanie najstarsza z was.
-Nie wiem.
-Przestańcie czasu nie da się cofnąć, a my musimy sobie jakoś radzić.
-Dobrze, ale nad przywódcą to trzeba się zastanowić.
Po tym stado ruszyło na łąkę i pasło się tam, ja dołączyłam do nich, a mała klaczka nareszcie napiła się mleka.



..............................................................................




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz