czwartek, 16 sierpnia 2012

Dziwny ptak

Było mi ciężko po stracie ukochanego, nie mogłam znieść tej myśli że nie żyję. Szłam w zamyśleniu szukałam jakiegoś bezpiecznego miejsca dla nas. Moja mama została z psem, była ranna, ale miałam nadzieje że wyzdrowieje. Poczułam coś na moim grzbiecie, spojrzałam, na moim grzbiecie siedział słowik (ptak) był brunatny. Wydawał się znajomy, choć jeszcze nigdy nie widziałam tego ptaka. Spojrzał na mnie najwyraźniej chciał mi coś powiedzieć.
-Co się stało ? - spytałam go.
-Znam cię, ale nie wiem skąd.
-Jak to ? Znasz mnie ?
-Tak, znam.
-Dlaczego siedzisz na moim grzbiecie ?
-Muszę cię chronić.
-Nie obraź się ale ty mnie nie obronisz, jesteś za mały.
-Wiem, ale chociaż spróbuję.
-Możesz ze mnie zejść ?!
-Tak, mogę. - powiedział po czym usiadł na gałęzi.


Poszłam dalej, czułam że ktoś mnie obserwuje. Spojrzałam w górę, słowik leciał za mną. Zaczęłam biec, byłam ciekawa co zrobi. Słowik nadal za mną latał, ciągle patrzył na mnie. Zaczęłam biec jeszcze szybciej. Nagle usłyszałam jakiś dźwięk. Ptak uderzył o drzewo, teraz leżał na ziemi.
-Hej, nic ci nie jest ?
-Auł, ale boli, gdzie ja jestem ?
-No, tu gdzie byłeś, czemu za mną leciałeś ?
-Ja, latam ? Przecież.....ja mam skrzydła!....jak to się stało ?
-Przecież jesteś ptakiem, co w tym dziwnego ?
-Jestem ptakiem, a ty, uratowałem cię.
-Co ty mówisz ?
-Znaczy ja,...tak jestem ptakiem i mnie nie znasz...yyy
-Uderzyłeś się w głowę i chyba zwariowałeś, pójdę już.
-Czekaj, polecę za tobą. - słowik zaczął machać skrzydłami:
-Auł, nie mogę latać. - powiedział po chwil.
-Chyba coś ci się stało ze skrzydłem.
-Tak, racja.
-Och, nie mogę cię tu zostawić, wskakuj. - położyłam się tak żeby ptak mógł wejść. Poszłam z nim tam gdzie była moja mama. Na powitanie wybiegł mi pies.
-Wróciłaś ! - ucieszył się.
-Tak, ale nie znalazłam tego co szukałam.
-No trudno, ale masz ptaka, dzięki że o mnie pomyślałaś.
-Co ?
-No przyniosłaś mi jedzenie.
-Nie, ten ptak nie jest do zjedzenia.
-Czemu ? Co mam jeść ?
-Poszukamy ci jakiegoś domu u ludzi.
-Nie chce do nich wracać.
-Tutaj się nie najesz i nie masz nikogo......
-Mam was, to mi wystarcza. Dobra zjem to. - zaczął kopać, wyciągnął kość i obgryzał ją. Moja mama spała, w sumie też byłam zmęczona, sama poszłam spać.
.................................................................................. http://www.youtube.com/watch?v=y1smn5Tm9aQ&autoplej=0&kolorek=123456&typek=1

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz