sobota, 18 sierpnia 2012

Spotkanie z człowiekiem

Stałam i patrzyłam na kobietę, która głaskała słowika. Odwróciła się i poszła z ptakiem w swoją stronę. Zastanawiałam się czy za nią pójść czy wrócić do stada. Postanowiłam jednak za nią pójść. Poszła z ptakiem do domu, który był w środku lasu. Weszła do środka, ja mogłam tylko patrzeć przez jedno z okien.
Położyła słowika na stół po czym dała mu w miseczce pokarm dla ptaków. Słowik zjadł trochę, obejrzał się za siebie i mnie zobaczył. Skoczył na parapet, był już obok szyby.
-Co ty tu robisz ?!
-Śledzę ją, mam nadzieje że nic ci nie zrobi.
-Pewnie że nic mi nie zrobi, ona nie jest jak reszta ludzi.
-To dobrze, to ja może sobie już pójdę.
-Czekaj, może przygarnie tego psa.
-Racja, pójdę po niego, zaczekasz tu ?
-Tak, a gdzie niby miałbym iść.
Pobiegłam do stada gdzie był pies. Poszłam w jego stronę.
-Znalazłam dla ciebie dom.
-Dla mnie ? -powiedział zdziwiony.
-Tak, spotkałam naprawdę miłego człowieka i może ciebie przygarnie.
-Nie, nie chce od tego czasu kiedy uratowałaś mi życie jestem wolnym i dzikim psem.
-A kiedy ostatnio coś dobrego zjadłeś.
-No, jak byłem u ludzi, ale radzę sobie, no prawie, przyzwyczaję się.
-Już nie będziesz miał takiej okazji jak ta.
-Dobrze zaprowadź mnie.
Poszłam razem z psem w stronę domu kobiety. Byliśmy już blisko, za drzew wyskoczyła wilczyca. Przestraszyłam się zaczęłam stawać na dwóch nogach.
-Spokojnie, nic wam nie zrobię -powiedziała wilczyca
-Ja ci nie wieżę. - powiedziałam
-Chciałam tylko podziękować.
-Za co ?
-Za uratowanie mojego dziecka. - pojawiło się niespodziewanie wilczę szczenię.
-Nie mogłam pozwolić by zginęło.
-Dlatego za to ci dziękuję, jak będziesz mieć kłopoty to z chęcią ci pomogę.
-A możesz namówić watahę żeby nie polowali na nasze stado ?
-Chciałabym, ale nie ja ją rządzę, mamy przywódce, ale on się nie zgodzi.
-Szkoda.
-Tak. - powiedziała po czym poszła w swoją stronę.



Szłam dalej z psem, w końcu dotarliśmy na miejsce. Kobieta była na zewnątrz przed domem z ptakiem na kolanach. Spojrzała w naszą stronę.
-To tu. -powiedziałam do psa.
-Tu ?
-Tak.
-Pięknie tu, ale czemu ona ma słowika na kolanach.
-Pomaga mu, przecież ma chore skrzydło.
-No tak.
-Idź do niej.
-Ona nawet mnie nie woła.
-Nie możesz do niej podejść.
-Mogę ale musisz iść ze mną.
-Ale ja...
-Boisz się ?
-Trochę.
-No choć, albo wracam do twojego stada.
-Dobrze, choć idziemy. -poszłam w stronę człowieka, pies szedł z tyłu. Byłam już pół metra od człowieka, pies wyprzedził mnie i zaczął obficie machać ogonem. Kobieta pogłaskała go, wiedziałam że się zaprzyjaźnią.  Wstała i podeszła do mnie, powoli mnie pogłaskała. Stałam byłam trochę przerażona. Kobieta wyciągnęła coś z kieszeni. Pokazała mi kostki cukru, wzięłam je od niej i zjadłam. Popatrzyłam jej w oczy, po czym lekko ją dotknęłam i poszłam w stronę stada.
......................................................................................................

2 komentarze:

  1. ten blog jest świetny wciągną mnie i to bardzo kiedy będą kolejne części?

    OdpowiedzUsuń
  2. Będą pojawiać się codziennie, lub co drugi dzień.

    OdpowiedzUsuń