środa, 22 sierpnia 2012

Przewidywanie przyszłości

Byłam w stajni, były tam okna, jedno z nich było otwarte, ale było za małe żebym mogła przez nie wyjść. Zobaczyłam słowika, wleciał przez okno i usiadł na moim grzbiecie.
-Jesteś gotowa ? - powiedział słowik
-Na co ? - zapytałam zdziwiona
-Na coś bardzo ważnego.
-Nie rozumiem cię.
-Niedługo całe twoje życie się zmieni.
-Co ty mówisz ?
-Wydostań się z stąd, nie możesz pozwolić żeby to ją albo jego spotkało.
-O czym ty mówisz ?! Co się z tobą dzieje ?!
-Może nie wiesz teraz co cię czeka, ale dowiesz się wkrótce.
-To co mnie czeka to dobre czy złe ?
-Złe jeśli zostaniesz tutaj, dobre jeśli uciekniesz stąd.
-Nie rozumiem, mów jaśniej o co ci chodzi ? Co to za różnica, gdzie jestem ?
-Duża, bardzo duża.
-Nie rozumiem, powiedz.... - przerwałam, usłyszałam otwierające się drzwi stajni. Do środka weszła kobieta.

-Teraz masz okazje. - Słowik wyleciał na ramie kobiety i zaczął jej śpiewać.
-Nie mogę, przykro mi, ale tu zostaje.
-Uciekaj póki czas, chyba nie chcesz aby jemu lub jej stała się krzywda.
-O kim ty mówisz ?
-Będzie małe i...... - pojawia się mężczyzna i płoszy słowika. Ludzie zaczęli rozmawiać, a ja próbowałam ich zrozumieć. Niestety nie rozumiałam ani słowa. Zobaczyłam po chwili papugę. Siadła na drzwiczkach od boksu. Spojrzała na mnie:
-Witaj - powiedziała
-Witaj, nie rozumiem co mówią.
-Nie rozumiesz ? To źle wszyscy tutaj rozumieją ludzi.
-Wszyscy ?
-Tak, a co ty taka zdziwiona, nie jesteś stąd, prawda ?
-Nie, jestem dzikim koniem.
-Już nie, jak mieszkasz z ludźmi to nie jesteś dzikim koniem.
-Urodziłam się na wolności i jestem dzikim koniem.
-Może i tak.
-Powiesz co mówią ludzie ?
-Mogę powiedzieć, ale nie będziesz zadowolona.
-Mów
-Dobra, słuchaj uważnie, bo będę szybko mówiła więc:
ona mówi: Nie nie możemy
on: Możemy, a raczej musimy
ona: Nie nie zrobimy tego
on: Nie masz wyboru
ona: Ale to całe moje życie
on: Wiem kochanie, ale jesteśmy biedni i nie stać nas na to, gdybym nie stracił pracy
ona: A co z nią ?
on: Ją możesz zostawić, niedługo przyniesie nam zysk.
ona: Jeszcze nie wiadomo. Wezwiemy weterynarza.
on: Nie mamy pieniędzy na weterynarza, poradzi sobie to dziki koń.
ona: Masz racje, a co z psem ?
on: Pomówimy o tym w domu, zimno się zrobiło
ona: Dobra, choć
-O co chodziło z tym weterynarzem, mówili o mnie ? - spytała zdziwiona.
-Tak i nie, nie wiem, może jesteś chora, no i mówili o tobie.
-No tak, mam zgadywać co mi jest.
-Przestań, nic ci nie jest, może mówili o innej klaczy.
-Nie ważne, dzięki za tłumaczenie.
-Nie ma sprawy. - poleciała do domu, po prostu wleciała przez otwarte okno. Położyłam się czułam się dziwnie.


........................................................................................

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz